Polowania na czarownice to tragedia, która dotknęła całą Europę. Największe nasilenie procesów o czary nie przypadło jednak w średniowieczu, lecz w okresie renesansu. W wieku XVI oraz XVII wiele europejskich miast stało się areną absurdalnych i okrutnych prześladowań osób, które niesłusznie oskarżano o paktowanie z diabłem.
Michael Bernard/HSI Canada W związku z najniższą w historii objętością lodu morskiego u wschodnich wybrzeży Kanady, spowodowaną zmianami klimatu, kanadyjski oddział organizacji pozarządowej Humane Society International wzywa premiera Justina Trudeau do zatrzymania okrutnych komercyjnych polowań na foki, w których giną dziesiątki tysięcy młodych fok. Samice kanadyjskich fok rodzą swoje potomstwo na małych, cienkich odłamkach dryfującego lodu, które stopnieją na długo, zanim focze szczenięta będą na tyle silne, aby poradzić sobie w wodzie. Naukowcy przewidują, że w tym roku śmiertelność małych fok będzie na bardzo wysokim poziomie. Jednak pomimo ich ostrzeżeń, już w kwietniu, ma rozpocząć się coroczna rzeź, w której te szczenięta, którym uda się przeżyć w wyjątkowo niesprzyjających warunkach, zginą z rąk ludzi. Strzały i ciosy zadawane przez łowców fok na otwartym morzu, oznaczają często powolną śmierć w wodzie tych osobników, którym uda się uciec. Inne, wciąż przytomne zwierzęta, zostaną nabite na metalowe haki i wciągnięte na spływające krwią pokłady łodzi, gdzie zostaną ostatecznie dobite. Rebecca Aldworth, dyrektorka wykonawcza Humane Society International/Canada, która od osiemnastu lat z bliska przygląda się komercyjnym polowaniom na foki w Kanadzie, mówi: „Zmiany klimatyczne przyczyniają się do szybkiej degradacji pokrywy lodu morskiego u wschodnich wybrzeży Kanady. To prawdziwa katastrofa dla rozmnażających się na lodzie fok, będących celem komercyjnych polowań. Żaden rozsądny rząd nie pozwoliłby na to, aby nieliczne szczenięta, które przetrwają w tak niesprzyjających warunkach, zostały zabite wyłącznie w celu produkcji futrzanych artykułów odzieżowych. Co więcej, żaden odpowiedzialny organ ochrony zdrowia nie dopuściłby do tego, by te haniebne i pozbawione sensu praktyki odbywały się w czasie globalnej pandemii. Wzywamy kanadyjski rząd do podjęcia jedynie słusznej i odpowiedzialnej decyzji, czyli do zakazania tegorocznych komercyjnych polowań na foki w atlantyckim regionie Kanady. „Cierpienie tych bezbronnych zwierząt jest naprawdę druzgoczące. Łowcy będą brali na celownik i tłukli pałkami każdą młodą fokę, jaką zobaczą, a woda i resztki lodu po raz kolejny staną się czerwone od krwi. Strzały często oddawane są z płynących łodzi, przez co zwierzęta są ranione i skazywane na okropne cierpienie. Wiele z nich ucieka do wody, gdzie giną powoli w męczarniach. Inne są nabijane na metalowe haki i wciągane na łodzie, gdzie zadawane są im śmiertelne ciosy”. Związani z rządem kanadyjskim naukowcy wyraźnie stwierdzają, że powierzchnia lodu morskiego w Zatoce Świętego Wawrzyńca oraz u wybrzeży Nowej Fundlandii nadal będzie się zmniejszać, a wynikająca z tego masowa śmiertelność młodych fok będzie miała poważny wpływ na populację foki grenlandzkiej. Zasada ostrożnego zarządzania dziką przyrodą w oczywisty sposób wyklucza komercyjne polowania na gatunki, których naturalnym środowiskiem życia jest szybko zanikający lód. W dobie zmian klimatycznych stosowane metody zabijania fok wydają się jeszcze bardziej okrutne. Badania weterynaryjne wyraźnie podkreślają, jak ogromne cierpienie powoduje strzelanie do fok na otwartych wodach lub w ich pobliżu — podczas kanadyjskich polowań na foki wiele zwierząt zostaje ranionych i ucieka pod powierzchnię wody, gdzie umierają powoli i skąd nie są wyławiane. W miarę zmniejszania się powierzchni lodu niemal wszystkie komercyjne polowania na foki będą odbywały się właśnie w takich warunkach. Ponadto, w przypadku postrzelenia foki w wodzie lub na lodzie zbyt cienkim, by mógł stanąć na nim człowiek, łowcy fok nabijają ofiarę na tak zwany gaff – długi drewniany pal zakończony metalowym hakiem – bez uprzedniego upewnienia się, czy zwierzę jest już martwe. W wyniku tego wiele wciąż przytomnych fok zostaje nabitych na hak i wciągniętych na zakrwawiony pokład, gdzie są dobijane poprzez uderzenia pałkami. Iga Głażewska, dyrektorka polskiego biura HSI/Europe, dodaje: „W przeszłości polowania na trzy gatunki fok żyjące w Morzu Bałtyckim miały katastrofalny wpływ na ich liczebność. Na dziesiątki lat foki zniknęły z polskiego wybrzeża. Na szczęście obecnie wszystkie trzy gatunki foki podlegają w Polsce ścisłej ochronie. Od lat dziewięćdziesiątych XX wieku, dzięki aktywnemu programowi ochronnemu, populacja foki szarej — najpowszechniejszego gatunku zamieszkującego wody Bałtyku — zwiększyła swoją liczebność Opinia publiczna w Polsce jest przeciwna wszelkim działaniom zmierzającym do wznowienia polowań na foki w Bałtyku. Jednak utrzymanie ich ochrony jest niezwykle ważne z powodu skutków, jakie dla fok niosą zmiany klimatu. Podobnie jak foki w Kanadzie, foki obrączkowane, gatunek najrzadziej spotykany w Morzu Bałtyckim, również potrzebują lodu i śniegu, aby móc wydawać na świat młode i się nimi opiekować”. HSI/Canada stoi na czele globalnej kampanii na rzecz zakończenia komercyjnych polowań na foki. Obecnie branża komercyjnych polowań na foki stanowi zaledwie ułamek swoich wcześniejszych rozmiarów, a wraz ze znikającymi możliwościami handlu spada również popyt na jej produkty. Lata krajowego i międzynarodowego sprzeciwu doprowadziły do wprowadzenia zakazu handlu produktami z fok w Unii Europejskiej, Szwajcarii, na terenie Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, w Stanach Zjednoczonych, Meksyku i na Tajwanie oraz do masowego spadku cen produktów pochodzących z komercyjnych polowań na foki w atlantyckim regionie Kanady. Fakty: Tylko od 2002 r. podczas kanadyjskich komercyjnych polowań na foki zabito ponad 2 miliony tych zwierząt, co sprawia, że polowania te odpowiadają za największą rzeź morskich ssaków na świecie. W 2020 r. w Nowej Fundlandii — prowincji Kanady, gdzie odbywa się najwięcej polowań na foki — odnotowano zabicie 395 fok. Przed wprowadzeniem zakazu handlu produktami z fok w Europie w 2009 r. liczba tych zwierząt zabijanych rocznie u atlantyckich wybrzeży Kanady przekraczała 300 tysięcy. Foki zabijane są głównie dla ich futer, przy czym najwyższe ceny osiągają skóry bardzo młodych osobników. Zgodnie z rządowymi raportami ponad 98% fok zabijanych w ramach komercyjnych polowań to szczenięta poniżej 3. miesiąca życia. Eksperci z dziedziny weterynarii są zgodni co do tego, że wszystkie legalne metody zabijania fok w ramach komercyjnych polowań są z założenia niehumanitarne i w związku z tym rzeź fok powinna zostać zakończona. Zmiany klimatyczne stanowią zagrożenie dla populacji fok rozmnażających się na lodzie z uwagi na malejącą powierzchnię lodu morskiego, która powoduje wzrost śmiertelności wśród szczeniąt. Ponad 36 krajów zakazało handlu produktami pochodzącymi z komercyjnych polowań na foki z przyczyn etycznych oraz związanych z ochroną przyrody, a ceny foczych futer produkowanych w atlantyckiej części Kanady drastycznie spadły. Na skutek tego w corocznej rzezi fok u wybrzeży Kanady bierze udział kilkaset osób. Pobierz wideo oraz zdjęcia. ENDS Kontakt dla mediów: Kanada: Michael Bernard, zastępca dyrektora, HSI/Canada: mbernard@ Polska: Iga Głażewska, polskie biuro HSI/Europe: iglazewska@
Premiera książki Szymona Krawca i Heleny Kowalik pt. „Polowanie. Jak się w Polsce niszczy biznes” Źródło: Wprost / Piotr Woźniakiewicz Na spacerniaku pojawiają się ludzie ubrani niby
[ Polowanie komercyjne. Pomału sezon na polowania zbiorowe dla myśliwych zza granicy naszego kraju kończy się. Na polowanie w dniach 6,7,8 grudnia przyjechali do nas myśliwi z Holandii. Jak opowiedział mi szef grupy Jos Verhoo - myślistwo w Holandii ma zupełnie inne „oblicze „ niż w Polsce. Myśliwi w Holandii polują na zasadzie „wolnych strzelców” nie ma kół łowieckich nie ma zrzeszenia, właściciel ziemski może polować u siebie oraz udostępniać (sprzedawać) polowania innym myśliwym. Myśliwi polują na bażanty, zające, lisy, kaczki, gęsi i podobną drobną zwierzynę. Ponad 5% myśliwych to kobiety i tendencja jest rosnąca a w stosunku do liczby mieszkańców w Holandii jest więcej myśliwych niż w Polsce. Przyznał iż myślistwo w Holandii jest zagrożone przez silne lobby ekologiczne,a w holenderskim parlamencie ważą się losy łowiectwa, ekolodzy mając nieco ponad 50% poparcia chcą ograniczyć rolę myśliwych do polowań (redukcji ) wyłącznie na gęsi jako szkodnika. Myśliwych zorganizowała firma GREEN HUNTING z Poznania, obecny był jej współwłaściciel kol. Damian Dzięgielewski oraz pilot-tłumacz kol. Bartek myśliwych holenderskich to osoby o różnych zawodach, kierowca tira, budowlaniec ale także lekarz, weterynarz i emeryci (także CI którzy wyzbyli się swoich „biznesów” i teraz wypoczywają). Najstarszy ma 75 lat natomist najmłodszy 28. Część z nich to myśliwi o dużym doświadczeniem polowali w Szkocji, Belgi, Szwecji, Niemczech i na Węgrzech, szef grupy poluje średnio w Polsce 5 – 7 razy w roku chociaż u nas jest pierwszy raz. Jak widzieliśmy pierwszy dzień polowania dał nam pogodę dobrą (pomimo szalejącego w kraju huraganu Ksavery) pozostałe dwa bardzo dobrą. Królem pierwszego dnia został kol. Fons Lievens (dwa dziki) a cała grupa razem trzy, w drugim dniu było o wiele lepiej – 14 dzików i 3 kozy, królem został kol. Edwart Kint, jak to często bywa ostatni dzień był najlepszy , pozyskano trzy byki-jelenia, dwie łanie-jelenia, siedem dzików i jedna koze. Król Jochem Van koledzy holenderscy zadowoleni byli z organizacji polowania (o czym świadczyły osobiste podziękowania) chwalili zakwaterowanie oraz wyżywienie. Zapewniali nas iż w przyszłym roku będą chcieli przyjechać ponownie. DB. Andrzej Szymanek Andrzej Szymanek
\n\n\n polowania komercyjne w polsce
Kłusownik, obraz autorstwa Adolfa Lübena (1898) Kłusownictwo – zabijanie, chwytanie lub ściganie zwierzyny oraz łowienie ryb z naruszeniem obowiązującego prawa, bez wymaganych uprawnień, w niedozwolony prawem sposób, a także w niedozwolonym czasie lub miejscu. Nielegalne działania przeciwko roślinności określa się mianem
Lasy Państwowe kończą komercyjne polowania na żubry. Brawo, ręce same składają się do oklasków. To koniec procederu oprotestowanego przez część środowiska naukowców biologów, pozarządowych organizacji ekologicznych i ponad 80 tys. obywateli podpisanych pod apelem, który przekazano Lasom Państwowym w marcu. Sprzedaż odstrzałów nie ma nic wspólnego z polowaniem Od teraz jedyne dwa nadleśnictwa mające dotąd zabijanie żubrów w komercyjnej ofercie – Krynki w Puszczy Knyszyńskiej na Podlasiu i Borki w Puszczy Boreckiej na Mazurach – będą wyłącznie siłami własnych pracowników zabijać mieszkające na ich terenie żubry, które z jakichś powodów, np. ze względu na stan zdrowia, zostaną wyznaczone do odstrzelenia. Wcześniej prawo do strzału, po doprowadzeniu i wskazaniu konkretnego osobnika do eliminacji, mógł kupić każdy myśliwy z ulicy. Warunkiem był tylko odpowiednio zasobny portfel, bo trzeba było wydać nawet 50 tys. zł, gdy w grę wchodziło zabicie dużego byka i zabranie trofeum do domu. „Sprzedaż odstrzałów myśliwym nie miała nic wspólnego z polowaniem”, mówi dziś Andrzej Konieczny, dyrektor generalny Lasów Państwowych, i przyznaje, że zmiana strategii wynika z braku społecznej akceptacji dla zabijania. Żubrów przybywa, ale nie każdemu jest to na rękę To dowód na skuteczność obywatelskiego nacisku. Przy okazji warto zwrócić uwagę na jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze, żubrów przybywa. Na początku 2018 roku – donoszą leśnicy – było ich w Polsce 1873, o 165 więcej niż rok wcześniej i blisko 1200 więcej niż pod koniec lat 90. Znakomicie, tyle że nie wszyscy cieszą się z przyrostu populacji zwierząt. Koniec komercyjnego strzelania do żubrów zbiegł się ze smutną wiadomością podaną przez prof. Rafała Kowalczyka, szefa Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży: „Żubr Wojtek, który stał się ulubieńcem mieszkańców wsi Budy i pupilem mediów, padł kilka dni temu po odłowieniu i wywiezieniu w głąb Puszczy Białowieskiej. Nie udało mi się ustalić, jaka była przyczyna śmierci”. Mógł się do tego przyczynić wiek Wojtka, po prostu przyszedł na niego czas. Niemniej jego los pokazuje, że tam, gdzie żubry żyją blisko ludzi, może dochodzić do konfliktów lub sytuacji jak ta w Budach, gdzie zaczęto się obawiać, że kilkusetkilogramowy żubr podchodzący do zabudowań sam nie jest bezpieczny albo może stać się przyczyną jakiegoś nieszczęścia. Dlatego odwieziono go z powrotem do lasu. Żubry z pól do puszczy Zresztą jest w żubrzym usposobieniu, by wychodzić na otwarte tereny i paść się na polach, co niekoniecznie podoba się ich właścicielom. Według jednej z hipotez żubry ukształtowały się jako mieszkańcy rozległych pustkowi, podobnie jak bizony z amerykańskich prerii, ale ludzie prześladowaniami zagnali je do gęstych lasów, gdzie mogły się skutecznie ukryć. Dlatego najdłużej wytrwały w Puszczy Białowieskiej, gdzie ostatniego osobnika skłusował w 1919 roku były leśniczy (gatunek przywrócono naturze ze zwierząt przetrzymanych w niewoli). Co prawda rolnicy otrzymują odszkodowania za zniszczone uprawy, ale nie brak narzekań, że nie rekompensują one strat. Stąd koncepcja, by żubry przesiedlać w nowe miejsca. I właśnie zaczyna się kariera stada w Puszczy Augustowskiej. Na razie to siedem zwierząt przywiezionych z Puszczy Boreckiej. Sama idea, by przybywało miejsc z żubrami – wolne stada są jeszcze tylko w Bieszczadach i na Pomorzu Zachodnim – jest świetny. Może mieć swoją problematyczną stronę, bo otwierają się nowe pola konfliktu z kolejnymi rolnikami, którzy wcześniej nie sąsiadowali z żubrami. Większym mankamentem koncepcji jest to, że w pierwotnym zamyśle jej autorów, ściśle powiązanych z leśnikami i myśliwymi, żubry miały utrzymywać się same: Lasy Państwowe, tworząc nowe stada wolnościowe w kolejnych kompleksach leśnych, jednocześnie zwiększałyby komercyjną ofertę dla myśliwych. Ostatnia decyzja dyrektora Andrzeja Kowalczyka plany te jednak przekreśla, Lasy będą już łożyły na żubry z zysków ze sprzedaży drewna. Czytaj także: Jak leśnicy sami sprywatyzowali Lasy Państwowe Wolne stada, czyli żubry bez zabijania, ale i bez dokarmiania Kwestia druga to pytanie, czy żubry nadal trzeba zabijać. Toczy się o tym poważna naukowa debata, odprysk sporu o zakres ochrony Puszczy Białowieskiej, matecznika gatunku. Tak się składa, że tzw. obrońcy puszczy, zwolennicy hasła „cała puszcza parkiem narodowym”, głośni i słuchani, reprezentują z reguły stanowisko, że żubry powinny umierać z chorób czy starości, w każdym razie bez udziału człowieka, oraz pozostawać w środowisku, bo to np. kilkaset kilogramów bardzo cennej w lesie padliny. Z innej jeszcze strony padają argumenty, że żubry muszą podlegać zabiegom selekcyjnym, by chronić je przed chorobami zakaźnymi i niebezpieczeństwami wynikającymi ze zbyt bliskiego pokrewieństwa. Konsekwentna realizacja podejścia całkowitego uwolnienia żubrów spod ludzkiej opieki, obejmująca także zakończenie zimowego dokarmiania, byłaby rewolucją w żubrzym świecie. Na którą ludzie nie są chyba jeszcze przygotowani. Zarząd Koła Łowieckiego „ORĘŻ” w Koszalinie informuje, że w n/w dniach : Lp. PROWADZĄCY Termin Polowania/miejsce i godz. zbiórki /polujący OBWÓD GATUNEK ZWIERZYNY DO POZYSKANIA CEL POLOWANIA 1 Wyznaczeni kol. Myśliwi 10.10.2020 / Garbno Godz.7.30 / ,, polowanie Koła Oręż „ drapieżniki 62,65 Jelenie - wszystkie Z prawdziwym zdumieniem przeczytałem w „Rzeczpospolitej" materiał autorstwa red. Aleksandry Ptak-Iglewskiej „Wystrzałowe zyski z komercyjnych polowań" (7 grudnia 2018 r.). Zdumienie moje było spowodowane przede wszystkim tym, że do tej pory uważałem „Rzepę" za dziennik poważny i zrównoważony w opiniach, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie prawne i ekonomiczne. Dlatego natknięcie się w dziale Ekonomia & Rynek na artykuł, który zamiast rzeczowo przedstawiać omawiane zagadnienie, podchodzi do niego w sposób sensacyjny i tendencyjny, musiało wywołać negatywną reakcję. Aby nie być gołosłownym, pozwolę sobie dokonać szerszej analizy przedmiotowego artykułu i poruszonych w nim problemów. Atmosfera sensacji Zacznijmy od materiału na pierwszej stronie, z reguły zarezerwowanej na główne newsy czy sensacje z poprzedniego dnia. W tym przypadku taką sensacją okazuje się być cennik polowań komercyjnych, dostępny bez problemu w internecie dla każdego zainteresowanego. O ile wiem, a prenumeruję „Rzeczpospolitą" od ponad ćwierć wieku, nie ma ona w zwyczaju publikować cenników na pierwszej stronie. Może i szkoda, bo np. opublikowanie cennika aut luksusowych byłoby pewnie bardzo ciekawe (i pewnie bulwersujące) dla wielu czytelników. Ale tu nie chodziło o to, co jest ciekawe. Chodziło niewątpliwie o wytworzenie atmosfery sensacji! Wskazuje na to tytuł materiału zamieszczony na pierwszej stronie: „Polowanie za grube miliony". Równie sensacyjne są śródtytuły w głównej części materiału, np. „Krwawe miliony". O ile pamiętam, „Rzeczpospolita" nie pisze tak o innych rodzajach działalności gospodarczej. Wręcz przeciwnie, z zadowoleniem podkreśla, że taka czy inna branża osiąga duże zyski. Dlaczego zatem organizowanie polowań komercyjnych przez upoważnione do tego podmioty jest traktowane jako działalność, z której osiąganie zysku jest sensacją, a do tego jest moralnie naganne? Autorka przedmiotowego artykułu wrzuciła do jednego worka polowania komercyjne organizowane przez koła łowieckie i ośrodki hodowli zwierzyny (OHZ). Dodała do tego jeszcze tzw. biura polowań, a więc przedsiębiorców świadczących usługi pośrednictwa w zakresie polowań komercyjnych. Jeśli chodzi o koła łowieckie, to red. Aleksandra Ptak-Iglewska podaje kwoty uzyskane przez nie z tytułu sprzedaży polowań komercyjnych i sprzedaży tusz zwierzyny pozyskanej przez członków. Nie pisze jednak o tym, jak te pieniądze są wydawane. Otóż koła łowieckie nie są spółkami prawa handlowego i nie wypłacają zysku swoim członkom! Wszystkie pieniądze muszą być spożytkowane na cele związane z ich działalnością statutową, a więc prowadzeniem gospodarki łowieckiej. W praktyce są one przeznaczane przede wszystkim na wypłacanie odszkodowań rolnikom za szkody wyrządzone w uprawach rolnych przez zwierzynę. To właśnie dzierżawcy obwodów łowieckich (a więc koła łowieckie) są zobowiązani do wypłaty tych odszkodowań. Tyle że, gdyby mieli to robić ze środków własnych, nie byłoby ich na to stać. Zrezygnowaliby z uprawiania myślistwa, a wtedy szkody te musiałoby pokrywać państwo. Polowania komercyjne, są sposobem na wyjście z tej patowej sytuacji. Na ten temat w artykule nie ma jednak ani słowa! Ceny polowań muszą być konkurencyjne Zupełnie inna sytuacja występuje w przypadku OHZ. Ich działalność wzbudza wiele kontrowersji, także w środowisku myśliwych, ale z zupełnie innych powodów niż te wskazane w artykule. Autorka usiłuje zaszokować czytelników kwotami pozyskiwanymi przez OHZ z tytułu organizowania polowań komercyjnych, a zwłaszcza ich cennikami. Ceny są dyktowane przez rynek. Polowania komercyjne są organizowane w całej Europie, i ceny oferowane w Polsce muszą być konkurencyjne. Rzecz w tym, o czym autorka już nie pisze, że działalność OHZ przy tak dużych przychodach nie przynosi zysków. I to jest temat, który należałoby przeanalizować, a nie ekscytować się wysokością przychodów. Kolejne pytanie, które powinno było się pojawić w tym artykule, jest następujące. Skoro OHZ prowadzą praktycznie wyłącznie działalność komercyjną, to, dlaczego działalności tej nie mogą prowadzić prywatni przedsiębiorcy? Jestem przekonany, że wtedy byłaby ona zyskowna, co przekładałoby się na wpływy podatkowe do budżetu państwa. Jeśli chodzi o biura polowań to są one prowadzone – i słusznie – przez prywatnych przedsiębiorców. Należy domniemywać, że zarabiają na tym i płacą podatki. Ale i w tym przypadku autorka artykułu nie przejawia żadnej radości z tego powodu. Wręcz przeciwnie, usiłuje zaszokować czytelników informacją, że niektóre z nich generują nawet 5 mln zł przychodu rocznie. Z tego, co wiem, marża tych biur waha się pomiędzy 5 a 10 proc., więc nie są to zyski, które mogłyby zaszokować czytelników „Rzeczypospolitej". Dziczyzna na COP24 Artykuł red. Aleksandry Ptak-Iglewskiej nawiązuje do odbytego niedawno w Katowicach szczytu klimatycznego, a zwłaszcza do kontrowersji wokół tego, że w jego trakcie podano uczestnikom dania z dziczyzny. Kwestię te podniosła w „Rzeczpospolitej" kilka dni wcześniej red. Zuzanna Dąbrowska, pisząc o szoku przeżytym przez niektórych uczestników, gdy się zorientowali, że dla zaspokojenia ich potrzeb żywieniowych „musiał zginąć niewinny jeleń". Tego typu komentarz w poważnym dzienniku jest wręcz szokujący. Wydawałoby mi się, że podanie uczestnikom szczytu klimatycznego najzdrowszego mięsa, jakim niewątpliwie jest dziczyzna, zasługuje na pochwałę, a nie na krytykę. Tym bardziej że Polska jest jego dużym eksporterem. Zdaniem red. Dąbrowskiej, której sekunduje red. Ptak-Iglewska, problem polegał jednak na tym, że podano „niewinnego jelenia"! Należy rozumieć, że organizatorzy powinni byli podać wołowinę albo drób, albowiem krowy czy kurczaki, zapewne czymś „zawiniły". Niestety, red. Dąbrowska nie zechciała wytłumaczyć, które zwierzęta uważa za winne, a które za niewinne i dlaczego. W swoim artykule red. Ptak-Iglewska cytuje opinię jednej z organizacji tzw. zielonych, zwracających uwagę, że „do niedawna było zupełnie cicho o niebezpieczeństwach, jakie dla zwykłego obywatela w lesie niosą pozbawieni kontroli myśliwi". I znów, ani krztyny krytycznej refleksji ze strony autorki cytującej takie poglądy. Jacy „pozbawieni kontroli myśliwi"? Akurat wykonywanie polowań, zwłaszcza zbiorowych, jest bardzo ściśle regulowane przez prawo. Jak można tu w ogóle mówić o braku kontroli? A gdy w Sejmie toczyła się debata nad prawem łowieckim i myśliwi chcieli ze względów bezpieczeństwa wprowadzenia zakazu wstępu do lasu w czasie, gdy odbywa się tam polowanie zbiorowe, to ci sami zieloni protestowali przeciw takiemu zapisowi. Dlaczego gdy leśnicy prowadzą wycinkę drzew, to wstęp do lasu może być zakazany ze względów bezpieczeństwa, a jak odbywa się tam polowanie, to nie? Czysta hipokryzja! Muszę przyznać, że nie rozumiem, w jaki sposób przedmiotowy artykuł znalazł się „Rzeczpospolitej". A tym bardziej w dziale ekonomicznym. Do tej pory myślałem, że materiały o charakterze ideologicznym są zamieszczane w dziale Opinie. Myślałem też, że redakcja ma bardziej krytyczny stosunek do nadsyłanych materiałów. Autor jest radcą prawnym w kancelarii Noerr, a prywatnie – zapalonym myśliwym. W grudniu 2015 r. tak mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" o swojej pasji: „Żeby przekonać kogoś do łowiectwa, a przynajmniej wytłumaczyć, dlaczego ktoś poluje, trzeba go zabrać do lasu. Podejść z nim kozła albo byka i mieć nadzieję, że obudzi się w nim instynkt łowcy. Może połknie bakcyla i stanie się naszym kolegą po strzelbie". Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji.
Witamy i zapraszamy na niesamowite emocje w trakcie polowania na gęsi gęgawy. Dla Pana redaktora to będzie pierwszy raz, a dla Was?Jarek na bażanty polował d
Dziesiątki milionów złotych przychodów, organizacja polowań na obszarach ochrony przyrody, działające na wyobraźnię cenniki, a także wskazywany w kontrolach Najwyższej Izby Kontroli brak nadzoru to obraz dzisiejszych polowań komercyjnych. Czytaj także: Urzędnicy kontra myśliwi – konflikt w stanie ostrym Krwawe miliony Na organizacji polowań komercyjnych, nazywanych dewizowymi, Lasy Państwowe zarobiły w ubiegłym roku 61,7 mln zł. Koła łowieckie podlegające pod Polski Związek Łowiecki zarobiły w 2016 roku 72,5 mln zł. Jakie były przychody z tego tytułu w roku poprzednim i obecnym – nie wiadomo. Paulina Marzęcka, rzeczniczka PZŁ, mimo wielokrotnych próśb „Rzeczpospolitej" nie przesłała żądanych informacji. Według PZŁ sam związek zanotował w ubiegłym roku jedynie 12,9 mln zł „przychodów netto" ze sprzedaży tusz zwierzyny, sprzedaży polowań komercyjnych oraz sprzedaży żywej zwierzyny kołom łowieckim. Tymczasem według sprawozdania ŁOW-2, które gromadzi dane z 2557 kół łowieckich, w 2016 r. przychody podlegających pod PZŁ kół łowieckich wyniosły 306 mln zł, a same polowania komercyjne przyniosły 72,5 mln zł, sprzedaż myśliwym tusz zwierzyny na użytek własny – 31,9 mln zł. Sprzedaż tusz podmiotom z zewnątrz – kolejne 110 mln zł. Sprawozdanie dostarczyli ekolodzy. Cennik za strzał Na polowaniach zarabia się na kilka sposobów. Myśliwi płacą za udział w polowaniu, całą jego organizację łącznie z cateringiem, jeśli nie wykupili wartego nawet 5 tys. zł pakietu, płacą osobno za strzelanie do zwierząt, osobno za wycięcie trofeów, jak racice koźląt, szable (kły) dzika lub poroże, osobno za zdjęcie skóry. Tu ceny wahają się, zależnie od rozmiarów zastrzelonego zwierzęcia. Według cennika regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie – myśliwy zapłaci 1000 zł za postrzelenie jelenia, 300 zł za strzelanie do łani, 150 zł za mierzenie do koźląt. Trofeum z jelenia może kosztować nawet 5,6 tys. zł, jeśli waży ono ponad 8 kg. Trofeum z ustrzelonych ptaków to koszt niższy od paczki papierosów, pióra z bażanta za 10 zł, pióra gołębia grzywacza po 5 zł. – Cenniki są przygotowywane bądź przez każdą z 17 regionalnych dyrekcji Lasów Państwowych, bądź bezpośrednio przez nadleśnictwa. Stawki to wartości o charakterze rynkowym, wynikające z tego, jakie pieniądze chcą i są w stanie zapłacić myśliwi. Punktem odniesienia są stawki, jakie funkcjonują w przypadku wyspecjalizowanych prywatnych firm oferujących takie usługi w obwodach łowieckich – wyjaśnia Krzysztof Trębski, rzecznik Lasów Państwowych. W LP działa 206 obwodów łowieckich, PZŁ zarządza ok. 4700 obwodami. Polowania mogą też organizować prywatne biura. A tych działa w Polsce, w branży „łowiectwo i pozyskiwanie zwierząt łownych" nawet 480, ustalił na prośbę „Rzeczpospolitej" Bisnode Polska. Średnia roczna sprzedaż w firmach tego typu waha się od 1,5 do 2 mln złotych rocznie, choć zdarzają się firmy, które generują i 5 mln zł przychodu. Coraz więcej protestów Po kontroli w 2015 r. NIK zarzuciła Polskiemu Związkowi Łowieckiemu, że kontrola działań myśliwych jest iluzoryczna, a żaden organ nie sprawdza działalności biur polowań, organizujących przede wszystkim polowania dla zagranicznych myśliwych. – Komercyjne polowania są jaskrawym przykładem wypaczenia współczesnego łowiectwa – mówi Tomasz Zdrojewski z koalicji „Niech żyją". – W ich przypadku nikną wszystkie argumenty o „gospodarce łowieckiej" i ochronie przyrody. To legalna, komercyjna rzeź dzikich zwierząt – dodaje. Jego zdaniem w organizacji takich polowań wyspecjalizowały się Ośrodki Hodowli Zwierzyny, gdzie ginie trzykrotnie więcej dzikich zwierząt niż w innych obwodach łowieckich. – Z tradycyjnym łowiectwem nie mają wiele wspólnego, myśliwy nie tropi zwierzęcia, jest zawożony pod ambonę samochodem, naganiacze wypłaszają mu ofiarę pod lufę – mówią członkowie Ruchu „Warszawiacy przeciwko myśliwym". Popsuli oni niedawno dewizowe polowanie Słowakom w nadleśnictwie Bircza. Zniechęceni goście mieli odmówić zapłaty. – Sprzedaż polowań i pogoń za trofeum w ostojach dzikości, w matecznikach wilka czy rysia, to dla myśliwych gratka, a dla nas skandal – piszą ekolodzy z Inicjatywy Dzikie Karpaty, którzy walczą o zaprzestanie polowań na terenie projektowanego przez nich Turnickiego Parku Narodowego w regionalnej dyrekcji LP w Krośnie. Ruch Obywatele przeciwko Zagrożeniom Wynikającym z Polowań powstał w reakcji na śmiertelne postrzelenie przypadkowej osoby podczas polowania. – Do niedawna było zupełnie cicho o niebezpieczeństwach, jakie dla zwykłego obywatela w lesie niosą pozbawieni kontroli myśliwi – alarmują zieloni. Kontrowersje wokół polowań Włoscy myśliwi zastrzelili nad Zalewem Wiślanym kilkaset ptaków, polowanie zorganizowało koło łowieckie Mewa. Policja prowadzi śledztwo, bo nie wolno strzelać do ptaków do 5 km od morza. W polowaniu pod Legnicą kobieta zastrzeliła chronioną cyrankę, czym pochwaliła się na Instagramie. Ekolodzy protestują od lat przeciwko strzelaniu do ptaków na podkrakowskich Stawach Zatorskich, w obszarze Natura 2000. – Przy okazji polowań zabijane są gatunki chronione, cyranki, krakwy, podgorzałki – mówi Paweł Malczyk z Polskiego Towarzystwa Zoologicznego, który wielokrotnie znajdował niezebrane przez myśliwych martwe ptaki. Protesty wobec polowań komercyjnych to nie tylko polska domena. Polowanie na słonie przyśpieszyło abdykację króla Hiszpanii Juana Carlosa, synowie Donalda Trumpa przepraszali po opublikowaniu zdjęć z safari. ? >Radosław Ślusarczyk | prezes, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot Punktem przełomowym dla nieakceptacji polowań były dwa ostatnie lata i dyskusja nad nowelizacją prawa łowieckiego. Postulaty o ucywilizowaniu myślistwa w pełni poparło społeczeństwo. Nasze badania wykazały, że Polacy nie akceptują polowań i udziału dzieci w polowaniach. Polowania komercyjne zaczęły się w czasach komuny, przekształciły w ogromny biznes i milionowe zyski PZŁ i Lasów Państwowych. Prowadzone są w najcenniejszych miejscach jak Puszcza Białowieska czy Mazury. To eksploatacja naszego majątku narodowego, nikt nad tym nie ma kontroli.

Finansowanie nieruchomości komercyjnych w Polsce jest ważnym elementem gospodarki. Jest to szczególnie istotne, ponieważ sektor nieruchomości komercyjnych odgrywa ważną rolę w tworzeniu miejsc pracy i wspieraniu lokalnego rozwoju gospodarczego. Finansowanie nieruchomości komercyjnych w Polsce obejmuje szeroki zakres instrumentów finansowych, takich jak pożyczki bankowe, pożyczki

polowania Społeczeństwo Myśliwska ofensywa legislacyjna. Dzieci znów na polowaniach i więcej myśliwych? W natłoku istotniejszych spraw giną informacje o zmianach przepisów korzystnych dla myśliwych. Edward Siarka, słynący z promowania chrustu wiceminister klimatu i środowiska, chce zwiększenia liczby myśliwych, dopuszczenia dzieci do udziału w polowaniach, gotowe są też projekty dot. przedłużenia okresów polowań na niektóre zwierzęta i używania noktowizji do polowań na lisy. Społeczeństwo 6 lat dla myśliwego, który zabił chłopca. Dlaczego tak mało? 16-letni chłopiec został zastrzelony przez kłusownika. Prokurator oskarżyła sprawcę o zabójstwo i domagała się 15 lat więzienia. Sąd właśnie go skazał… na sześć lat. Spytacie: dlaczego tak mało za śmierć? Violetta Krasnowska Kraj Kontrowersyjne projekty w cieniu koronawirusa. Dlaczego PiS to robi? Na zdalnym posiedzeniu Sejmu w środę posłowie zajmą się ustawami dotyczącymi zakazu aborcji, mienia pożydowskiego i karania za edukację seksualną. Projekty nie są dla PiS wygodne, ale czas mu sprzyja. Anna Dąbrowska Społeczeństwo Lex Ardanowski już obowiązuje. Nasz bór! Czy po podpisaniu przez prezydenta specustawy karzącej więzieniem za utrudnianie polowań do lasów wylegną spacerowicze? Kraj Opozycja podzielona. PSL poprze ustawę o walce z ASF Senat nie odrzuci ustawy wprowadzającej kary za przeszkadzanie myśliwym i praktycznie odbierającej obywatelom swobodny wstęp do lasu. Tzw. lex Ardanowski poprą senatorowie PSL. Agnieszka Sowa Społeczeństwo Rzeź ptaków Co roku myśliwi zabijają około 200 tys. ptaków. Wyłącznie dla własnej rozrywki. Żadnych innych powodów polowania na ptaki nie ma. Joanna Podgórska Społeczeństwo Walka o ziemię bez strzałów i myśliwych Ostatnia rzeź dzików dała się we znaki właścicielom terenów, na których odbywały się polowania. Coraz więcej osób stara się o wyłączenie ich gruntów z obwodów łowieckich. Regina Skibińska Kraj Czy zabijanie zwierząt to dziedzictwo kulturowe? Wniosek Polskiego Związku Łowieckiego o wpisanie łowiectwa – czy kultury łowieckiej – na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO należy do grupy tych inicjatyw, które można nazwać kuriozalnymi. Jagienka Wilczak Historia Polityczne polowania w II RP i PRL Zarówno w czasach II RP, jak i w PRL ludzie władzy podkreślali swój status udziałem w polowaniach. Piotr Długołęcki Społeczeństwo Koniec komercyjnych polowań na żubry w Polsce Lasy Państwowe kończą komercyjne polowania na żubry. Brawo, ręce same składają się do oklasków. Jędrzej Winiecki
. 222 71 142 201 134 261 161 348

polowania komercyjne w polsce